Zima jeszcze Zima jeszcze. Wedle kalendarza przynajmniej, gdyż zima tak jakoś w tym roku nieśmiało była. Niby była, aniby trochę nie. To się pojawiała, to znów znikała. Nie srożyła się prawie. Nie bardzo, niewiele, ot od czasu do czasu, niemalżesz od niechcenia, leniwie. Śnieg owszem bywał. Chwilami nawet sporo. Po ostatnim ośnieżeniu tu i ówdzie nadal brudne łaty poodgarnieniowe zalegają. Ale coraz mniej, coraz słabiej. Z dnia na dzień te zalegliny odsłaniają swą skrywaną dotąd zawartość: piasek, drobne kamienie, śmieci najprzeróżniejszego autoramentu, wreszcie te najmniej przyjemne - psie... no wiecie co psie. Dobrze przechowane w mrozie teraz rozmiękają w topniejącym śniegu. Widać i czuć z daleka. Wiosenna tęsknota