Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Arboretum

Obraz
Bezcenny cień   Drzewa są niezwykle ciekawe. Warto czasem przyjrzeć się im z bliska. Warto się nimi zainteresować. Warto z nimi zaprzyjaźnić. Gdy dookoła skwar taki jak dziś, cień bezinteresownie ofiarowywany przez drzewa staje się bezcenny. Jest niezastąpiony. Jest orzeźwiający. Staje się istnym ratunkiem przed palącym słońcem.

Biało biało biało dookoła

Obraz
Co ma wisieć, nie utonie Zabieram się do tego eseju dobre dwa miesiące. A co się zabiorę, to odkładam. A to brak czasu, a to inny podsuwa mi się pomysł. A czas mija i temat stopniowo staje się coraz mniej na czasie. Wraz z czasu przemijaniem i sama eseju koncepcja różne przybierała odmiany. Lecz ciągle tylko zamysł istniał, jedynie niejasna mgła pomysłu w głowie. Sądziłem już, że przyjdzie mi go porzucić na chwilę obecną, bo ciepło się robić zaczęło. Powstał nawet tekst o tęsknocie za wiosną. Tymczasem pojawił się śnieg. Tak trochę znienacka. Tak niemal nie na czasie. I nie jakiś tam śnieżek. Jakaś śniegu namiastka. Porządny śniegowy opad. Śnieżysko solidne. Obsypało dorodnie. Obsypało pięknie. I tak oto nagle, za sprawą matki natury, temat dotąd odkładany, ponownie staje się aktualny i można go podjąć. Zatem spróbujmy…

Pocałunek bieli

Obraz
Rzadkie słońca przebłyski   Końcówka jesieni typowa dla listopada głównie darzyła nas deszczami. Albo padało. Albo mżyło. Jeśli nie padało i nie mżyło, było przynajmniej zimno i pochmurno. Było ponuro. Wyjątkowo, nieczęsto, dawkowała nam matka natura radosne przebłyski słońca. Jakże rzadkie, piękne to i radosne chwile. Chwile cudowne jesiennego wytchnienia. Wszystko w tych przebłyskach ciepłą i jasności ożywiało się. Ptaki, zazwyczaj ukryte i nierzucające się w oczy, podejmowały ożywione loty i zapełniały ciszę swym trelem. Serce radowało się takim widokiem. Tak było ledwie kilka jeszcze dni temu.

Deszczozima

Obraz
Podobno jest Jest zima. Zima pełną gębą. Od niemal miesiąca. No dobra, zima jest kalendarzowo od dobrych trzech tygodni. Zima. Jest zima. Czy aby? Czy jest? Czy rzeczywiście? Zima jest. Jest podobno. Podobno, bowiem nic o tym nie świadczy poza kalendarzową datą.

O śniegu najlepiej ani słowa

Obraz
Między słońcem a mrozem Zdecydowanie. Chciałoby się już nie musieć o nim mówić. Chciałoby się już tylko go wspominać. Oj chciałoby, chciałoby. Rzeczywistość jednak nijak nie chce nam wyjść naprzeciw. Przyroda kroczy własnymi sobie znanymi drogami.

Wiosny by się chciało

Obraz
Zima jeszcze Zima jeszcze. Wedle kalendarza przynajmniej, gdyż zima tak jakoś w tym roku nieśmiało była. Niby była, aniby trochę nie. To się pojawiała, to znów znikała. Nie srożyła się prawie. Nie bardzo, niewiele, ot od czasu do czasu, niemalżesz od niechcenia, leniwie. Śnieg owszem bywał. Chwilami nawet sporo. Po ostatnim ośnieżeniu tu i ówdzie nadal brudne łaty poodgarnieniowe zalegają. Ale coraz mniej, coraz słabiej. Z dnia na dzień te zalegliny odsłaniają swą skrywaną dotąd zawartość: piasek, drobne kamienie, śmieci najprzeróżniejszego autoramentu, wreszcie te najmniej przyjemne - psie... no wiecie co psie. Dobrze przechowane w mrozie teraz rozmiękają w topniejącym śniegu. Widać i czuć z daleka. Wiosenna tęsknota

Stare i nowe słowa

Obraz
Trochę mi się nazbierało tych tekstów. Trochę esejów mi się napisało. A ponieważ muszę je jakoś uporządkować, przejrzeć, poprawić, czasem pozmieniać, coś dodać lub dopisać, pomyślałem sobie, że będę je publikował w miarę poprawiania na blogu. Przynajmniej te teksty, które – jak mi się wydaje – przetrwały jakoś próbę czasu i chyba warto je znów przeczytać. Czy tak jest, okaże się wkrótce. Blog to niezłe miejsce na sprawdzenie, czy te dawne (ale i nowe, bo przecież na bieżąco powstają na potrzeby miesięcznika, dla którego na co dzień pisuję). Zatem do dzieła.