Człowiek z sąsiedztwa I – Wywiad z Elą Ordyniec cz. I
1. CZYM JEST DLA CIEBIE POEZJA?
Zabawą, swoistą
grą słów. Układając z nich wersy i strofy, czuję się czasem jak dziecko,
budujące zamek z klocków – kolorowych i o różnej wielkości i kształcie. To, co potem
z nich powstaje, sprawia mi radość, daje satysfakcję.
Mogę powiedzieć,
iż poezja jest dla mnie sposobem na życie. W dobie technologii i nadmiernej -
moim zdaniem – cywilizacji, zanikają najważniejsze wartości: Bóg, człowiek,
miłość, wiara, szacunek, tolerancja…
Poezja pozwala mi
owe wartości w sobie zatrzymać i chronić przed bombardowaniem z zewnątrz.
Pozwala mi
zachować wrażliwość i empatię, oderwać się od trudów codzienności, zatrzymać w
pędzie.
Dzięki poezji
łatwiej jest mi zrozumieć wiele aspektów, np. cierpienie, jego sens, jego wpływ
na rozwój psychoemocjonalny człowieka. Wychodzę z założenia, że chociaż
obracamy się wśród ludzi, stykamy się z nimi codziennie – to jednak zawsze do
kresu ziemskiego wędrowania docieramy samotnie. Bo tak naprawdę – wbrew licznym
opiniom, czy to psychologicznym, czy naukowym, człowiek rodzi się, cierpi, żyje
i umiera sam.
Poezja jest dla
mnie wreszcie swoistą terapią. Z natury jestem introwertyczką, nie lubię mówić
o sobie, ba, nie lubię w ogóle dużo mówić. Wolę pisać, czytać, słuchać,
obserwować i doświadczać. I wnioski wyciągać samodzielnie. Przy wewnętrznej
blokadzie nie jest to łatwe. Na pewno bez użycia swoistego klucza, jakim jest
poezja – otworzyć owe żelazne wrota do własnej duszy i serc ludzi – byłoby mi znacznie
trudniej.
GODNOŚĆ
Człowiek - wartość
sama w sobie,
najwyższa,
poza Świata Stwórcą.
Gdziekolwiek jest,
żyje, mieszka,
istnieć nie może przestać
owa wartość ludzka.
Mały, wielki,
niepełnosprawny,
ostatnią kromkę chleba
trzymający.
Uczony, mądry,
silny, zabawny.
Człowiek -
oczyma miłości patrzący.
Każdy godność swą
bezsprzecznie posiada,
rodzi się z nią
w łonie swej matki.
Odebrać ją zatem
śmierć tylko może.
Człowieku -
bądź zawsze świadom
swojej i innych godności.
Autor: Elżbieta Ordyniec
2. KIM
JEST POETA?
Dobre pytanie.
Odpowiedź można znaleźć, co prawda, w wielu źródłach, w Słowniku Języka
Polskiego, czy Wikipedii, na przykład, ale tu nie o taką definicję zapewne
chodzi. Cóż. Moim zdaniem poeta to człowiek z bogatym wnętrzem. Proszę sobie
wyobrazić dżunglę z przebogatą roślinnością, zapachami, barwami, tętniącym w
niej życiem wszystkich mieszkających tam stworzeń. Owa dżungla to serce i dusza
poety, jego umysł, sposób patrzenia na świat, odbierania zewnętrznych doznań.
Poeta owe
bogactwo wręcz musi przelać na papier, ułożyć w strofy, nazwać po imieniu swoje
uczucia, emocje i doznania.
Jeśli tego nie
zrobi – może nie umrze, ale będzie się czuł jak ptak w klatce. Bo dla poety
wersy to wolność, to przestrzeń, to lot ponad Ziemią. Dowodzi to jednej prawdy
– nie każdy może być poetą.
OTWARTE DRZWI
Twoje drzwi
są zawsze otwarte
nie muszę do nich
głośno pukać
wystarczy że w progu
cicho stanę
zobaczę uśmiech
który porusza
nie musisz nic mówić
gestem wyrażać
otwarte drzwi
to widomy Twój znak
do domu swego serca
zapraszasz
wystarczy je przekroczyć
by stanął czas
choć na zewnątrz zimno
i wiatr przenika
zziębniętą duszę
chłodem obojętności
wiara w nadzieję
uparcie nie znika
że otwarte zastanę
drzwi do Miłości...
(z tomiku "Słowa ciszą malowane")
Autor: Elżbieta Ordyniec
3. JAK
STAĆ SIĘ POETĄ?
Nie wiem. Można
nim się stać, ale nie wiem do końca – jak. Bycie poetą jest darem. Bez weny –
prawdziwej weny – nie powstanie wiersz. Jeśli nawet ktoś będzie próbował na
siłę niejako ułożyć słowa w strofy – bez natchnienia, bez wiary i przekonania –
nie będzie to wiersz. Raczej nieskładny zlepek słów.
4. JAK
POWSTAJĄ TWOJE WIERSZE?
Obraz,
fotografia, zasłyszane lub przeczytane, słowo, myśl, fragment, spadający liść,
człowiek przechodzący przez jezdnię, płacz dziecka… To są bodźce, które
odbieram w konkretnych chwilach, które niemal natychmiast docierają do mózgu,
przechodzą niejako przez moje komórki, przerabiane są na uczucia, emocje. I mam
wówczas przemożną potrzebę podzielenia się nimi ze światem. Nie chcę zatrzymywać
ich tylko dla siebie. Już nie. Bo nie zawsze tak było.
Mój umysł
niemalże bezgłośnie woła: „Zobaczcie, świat jest piękny! Dostrzeżcie proszę
tego człowieka, posłuchajcie, o czym szumią drzewa”… Życie jest krótkie, a
otaczający nas świat kryje w sobie tyle tajemnic. Przechodzenie obok nich
obojętnie, albo w pośpiechu, jest, moim zdaniem, marnotrawstwem, barbarzyństwem
na chwilach…
Kiedy już jestem
pewna tematu, który chcę poruszyć, siadam do komputera. Piszę. Zazwyczaj myśli,
rymy, poszczególne słowa, pojawiają się same. Zdarza się, że płyną one niczym
górski potok – nie odrywam palców od klawiatury, dopóki nie skończę. Później
weryfikuję całość. Poprawiam ewentualne błędy, zastępuję powtarzające się słowo
synonimem, dzielę wiersz na strofy itp. I niemal natychmiast puszczam w świat,
wciskając opcję „opublikuj”.
Wiersze – moim
zdaniem – trudne, zbyt osobiste, nie nadające się do upublicznienia, pokazania
światu – zatrzymuję w opcji „wersje robocze”. Tam czekają na moją decyzję,
dojrzewają niczym owoce, ale najczęściej giną. Usuwam je po jakimś czasie, gdyż
wydają mi się tandetne lub zbyt trudne w zrozumieniu przez czytelnika.
Podchodzę wówczas do nich w sposób zdystansowany. Ot, napisałam wiersz w
chwilach słabości, w chwilach załamania, bezradności, jako pewne zwierzenie się
przed sobą samą, ale już jest dobrze, tamte chwile minęły, uleciały z wiatrem
niepamięci, zatem wiersz mogę usunąć...
Nie piszę na
kartkach, nie mam brulionu, nie mam nawet fragmentów nigdzie zapisanych. To po
prostu chwila – wiersz powstaje, albo nie. Zamieszczam je na swojej stronie
autorskiej „Cicha poezja” na Facebooku. Udostępniam zaś w grupach poetyckich
(na FB), do których należę. Są to przede wszystkim: Zwierciadło ciszy, Klub
Poetów Niepokornych, Kształty słów, Kawiarenka poetycka, Poezja przy kawie.
5. DLACZEGO
POEZJA? CZEMU PISZESZ WIERSZE? JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?
Już w szkole
podstawowej lubiłam czytać wiersze.
Chętnie też
uczyłam się ich na pamięć. Jednak samodzielnie pisać je zaczęłam dopiero w
marcu 2015 roku na portalu społecznościowym Facebook. Nie miałam z tym
specjalnych trudności. Wychowałam się w muzycznej, inteligenckiej rodzinie.
Mój ojciec
chętnie opowiadał w żartach krótkie rymowanki, śpiewał piosenki, pieśni
religijne i patriotyczne, grał na gitarze i akordeonie. Moje dwie młodsze
siostry skończyły szkołę muzyczną w klasie fortepianu i wokalu. W naszym domu
co roku rozbrzmiewały kolędy przy dźwiękach pianina. Po kolacji wigilijnej
zbieraliśmy się w salonie i śpiewaliśmy, dopóki nie wyczerpaliśmy strun
głosowych...
Jak już
wspomniałam – lubię zabawę słowami. Interesuję się pewnymi dziedzinami wiedzy –
psychologią, teologią, lubię odkrywać tajniki ludzkiej duszy, zagłębiać się w
jej zakamarki. Ale… nie lubię mówić. Postanowiłam zatem inaczej pokazywać
siebie, swoje myśli, emocje i doświadczenia – zaczęłam pisać prozę. Pisałam ją
trzy lata na profilu prywatnym portalu społecznościowego Facebook. Po dwóch
latach pisania i obserwacji reakcji czytelników – stworzyłam własną, publiczną
stronę na tymże portalu – Krajobrazy Życia.
Pewnego dnia –
jakoś tak w połowie marca 2015 roku właśnie, napisałam krótki wiersz rymowany o
zakochaniu. Umieściłam go na profilu prywatnym Facebooka. I ze zdumieniem
stwierdziłam, że się podoba. Bardzo się podoba. Znajomi i przyjaciele gorąco
zachęcali mnie do napisania następnego. Napisałam. I tak piszę do dziś.
* * *
CDN
Komentarze
Prześlij komentarz