Człowiek z sąsiedztwa XII - Wywiad z Urszulą Joanną Wintrowicz


Człowiek z sąsiedztwa XII - Wywiad z Urszulą Joanną Wintrowicz





1.    Czym jest dla ciebie poezja?

Poezja to poranki, które mnie budzą. Czasem jeszcze nie chcę jej słyszeć. Oczom przeszkadza głos. I znowu smużka pod powiekami, plącze się układa koraliki z myśli.

Jak już jedną nogą jestem na podłodze, to dzień zaprasza mnie na nowe wyzwania. Poezja dla mnie to łyk kawy, bo po niej umysł się otwiera. To filiżanka w ręce, bo tylko moje usta jej dotykają, broniąc dostępu przed intruzami. Moja filiżanka – tam są moje myśli i tylko moje. Jestem w transie jak mnie dopadnie pisanie.

Czerpię z niej siłę. Ona mnie ogarnia. Chcę zatrzymać myśli w głowie, ale się nie da. To silniejsze jest ode mnie. Jest w uścisku zakleszczona. Próbuję otworzyć, ale to nie jest proste. Ona to ja, ja to ona. W dotyku natury, w tęsknocie za domem. Jak patrzę na wulkan Wezuwiusz, nie widzę unicestwienia przez żywioł, tylko tajemniczą górę Ślężę i jej antyczną historię. Poezja to spełnienie marzeń, przeniesienie myśli w inny wymiar. Sięga bardzo głęboko w umysł. Jak kopacz chce wydobyć z ziemi wszystkie skarby.

W deszczu.
Sonet

Krople deszczu spadały ,gdzieś na ziemię macoszą,
Już zmoczyły drzewa, łzą szlocha bananowiec,
W takt białego walca, prosi burzę figowiec,
Krople podskakują, młode kwiecie roszą,

Tam róże uwiły z mgieł, wianuszki laurowe,
Wirowały cudnie, pośród baniek przejrzystych,
W niuansach palety, gamy cieni  świetlistych,
Złośliwie z rzucały, z zimnym gradem na głowę,

Czy oczy moje obcym urokiem zachwycone?,
Więc w tym widoku tkwię, a dym wychodzi z fajki,
W piersi bije serce, żałością zniewolone,

Deszczowe magnolie, nie oczarują Majki.
Płyną sobie  myśli, w Rusałce rozdrażnione,
W swych mokrych źrenicach, wraca  do dawnej bajki.

2.    Kim jest poeta?

Poeta to posłannik łez, jakie spadły z boskim deszczem. A ja jestem tylko mikronem tej kropli. Bo moja poezja to romantyzm i reumatyzm. Dwa w jednym.

Poeto nie pytaj mnie kim jest poeta?,
Bo sam nim jesteś chyba, że masz wątpliwości.
To bękarci syn Apollina, skazany na wieczne, użeranie ze swoją duszą.
To głos który woła z pod kamieni,
Usłysz mnie, tyle mam ci do przekazania.
To ręka jaka pomaga, dosięgnąć, tego co jest nieosiągalne.
To smutny bard, co przelewa myśli na papier.
Poeta rodzi się pod gwiazdą, która świeci nikłym blaskiem.
Na firnamencie marzeń i fantazji.
Poetą może zostać każdy,
kto kocha piękno ,czasem się buntuje, ogłasza w strofach protest, cierpienie strach.
Lub satyryk prześmiewca, taki co, śmieje się z samego siebie.

3.    Jak stać się poetą?

Tego pytania nie rozumiem. Albo się nim jest, albo zajmuje się miejsce w kolejce do korowodu Muz. Od dzieciństwa zauważamy talent, słyszymy jak malec się wysławia, jak poukładany ma zasób słów. Jeżeli na wiadro mówi, że to głęboka studnia, a nie wiadro, to oznacza, że narodziło się dziecię Melpomeny.

Gdy odnajduje sens w kawałku zasmolonego drewna, szykuje pogrzeb, przeszłości i otwiera ramiona na nowe wezwania. Możemy stać się poetami, jak odkryjemy to nowe wcielenie.

Czy poetą można się stać? Tego nie wiem, ja mam to od dzieciństwa, Tak jak mój syn-poeta, nazywałam zielony kolor trawiastym, a niebieski: chmurzastym. Mały po mnie ma miłość do poezji.

Nocny sonet

Przecudną tuniką nieboskłon przyodziany,
Blaskiem gwiazd świetlistych, spadających na wodę,
Podziwia kobiety , ponętne ciało młode,
Diamentową igłą, pamiętnik wyszywany.

Z fal wychodzi Majka, złoty warkocz wzburzony,
Ten obraz  kochanki, czarodziejki, w przeźroczach,
Księżyc się odbija, w rozkochanych jej oczach,
Już nie jeden młodzian, z tej magii zniewolony.

Zazdrosna o młodość, gwiazdy która się rodzi,
Oplata swe sploty, źdźbłami  podmokłej  trzciny,
Szykuje z miesiączkiem, podwodne zrękowiny,

Swym uroczym głosem, zdradliwy księżyc zwodzi,
Z rozpaczy się rzuca, w pamiętnika głębiny,
Luby z młodą żoną, drogą mleczną odchodzi.

4.    Jak powstają twoje wiersze?

Moje wiersze powstają z potrzeby słowa, jakie mam do przekazania. Określenie bólu, które spotykam na co dzień. W uśmiechu ludzi szczęśliwych, z zapracowanych rąk, a na nich linie papilarne mają wypisaną przeszłość. Z krzyku cierpienia głodu, nadziei na lepsze jutro, jako posłanniczka, dla innych, tych co chcą, mnie poznać, przez moje wiersze. Z zanikami pamięci, jak upiory Bachantki, duszą a bezdechu brakuje powietrza.

Zawoła cię starość, ręką obejmie,
To co piękne i młode, głęboko utkwi we mnie,
Pani starucha tak jak wszyscy święci,
Ochroni mnie, od zrozumienia ostatnich porywów pamięci.

5.    Dlaczego poezja? Czemu piszesz wiersze? jak to się zaczęło?

Od małej dziewczynki świat widziałam inaczej. Biegałam po sadzie z czereśniami, zachwycałam się nie tylko smakiem owoców, ale ich urokiem. Moja babcia miała anielski głos i tym głosem śpiewała mi rzewne pieśni. Z nich czerpałam miłość do poezji. A potem sama układałam piosenki.

W wieku ośmiu lat zaczęłam pisać krótkie opowiadania. Kiedy urodził się mój braciszek, wymyślałam bajki, żeby uspokoić malucha. Wszystkie były rymowane, i długie. Mogłam tak opowiadać do samego świtu. Do tej pory mi to zostało. To tak, jak zajadasz czekoladki: dopóty jesz, dopóki pudełko nie stanie się puste.

Piszę wiersze, bo mnie wypełniają, jako człowieka i kobietę. Bez poezji byłabym pusta, denna bez światła. Gdy napisałam sztukę o epoce kamienia łupanego, zrozumiałam, że jest to moje przeznaczenie i z tą rzeką jak fala płynę.

6.    Gdzie szukasz inspiracji? Co napełnia cię natchnieniem? Co cię motywuje?

Inspiracja czasem jest, czasem jej brakuje. To nie tak, że zawsze ona jest. Organizm mówi stop, basta trzeba się zatrzymać. Nie chcę powtarzać cytatów innych, bo było by to plagiatem.

Ale inspiracja to życie prostych ludzi. Sytuacja jaką mamy teraz na świecie. Z wiedzy jaką wyssałam z mlekiem matki i oświaty. Impresionizmu, jaki mnie wypełnia. Wszystko i wszyscy. W spadającym pomarańczu, w oczach głodnych dzieci. W słońcu w pejzażu górskim, historii, jak głos mnie jakiś woła. Nawet w koszyku grzybów.

Woła mnie lasu zapach
Połacie grzybnych kolonii,
Jak potykając się o konary,
Koszyk maślaków trzymałam w dłoni,
Pocięta ściółką leśną, i igliwiem sosny,
A nad moją głową, dąb królował rosły.

Inspirują mnie obrazy, nawet moje, dużo wierszy napisałam do obrazów. Marzenia, wspomnienia nie zawsze przyjemne. Czasem okruch piasku. Jedno słowo. Ostatnio jedno zdanie mojego partnera, które mnie powaliło, coś wspaniałego – wiersz już się pisze. Piąta trzydzieści?.

Moja dusza niespokojna, stale szalona  .
Wolna bez ograniczeń to moja inspiracja.

Woła tę duszę nie spokojną
Hulającą jak wiatr w drzewach,
Nie wołaj ja to rozumiem,
Wołać już nie potrzeba.

7.    Czym jest talent? Czym jest natchnienie? Skąd się biorą?

Talent, jak już ktoś mądry napisał, to iskra Boża, jaką nas obdarował Stwórca. Talent to też czynnik genetyczny, przekazany przez protoplastów naszego rodu. Jeśli nasi rodzice go mają i dziadki, to my na pewno. W mojej rodzinie od pokoleń rodzili się pisarze, poeci, muzycy. I obdarzeni byli silnym pięknym głosem. Nie brakło malarzy, jednym z nich jestem ja.

To na kogo miałam wyrosnąć, jak nie na niepokorną poetkę. Ale z obserwacji kolegów z klubu, jest dużo artystów, malarzy Artyzm ten z poezją często idzie w parze. Sama maluję obrazy, piszę, śpiewam, układam muzykę. Jeżeli można to nazwać talentem, to go mam.

Natchnienie to chwila, która cię dopada gdziekolwiek jesteś. Czasem cię budzi w nocy pod pretekstem użycia łazienki. Zdarzało się, że korzystałam z papieru toaletowego w innym, niż tradycyjny, celu. Ponieważ pod ręką nic innego nie było. Raz wymazałam całą szminkę, bo nie było długopisu.

Natchnienie to taka siła, z objęć której nie można się wyplątać. Pod jej wpływem piszę kilometry słów, metafor, aforyzmów, a potem czytam, co napisałam. To jest cudowne wrażenie. Mieć natchnienie to być w ramionach nieziemskich aromatów.

Kiedy mnie zawodzi, to proste – wołam: natchnienie przyjdź – i ono przychodzi. Wystarczy poprosić. Wena nie lubi środków zastępczych, wspomagających, takich jak encyklopedie, słowniki literackie. Wena czasem staje się analfabetką, nie dba o interpunkcję czy ortografię. Gustuje w wolnym locie.

8.    Kiedy sięgasz po pióro? W jakich sytuacjach?

Kiedy mam potrzebę przelać coś na papier. Na przykład: usłyszę jakieś słowo – wykorzystuję je w wierszach. Jak mam motto – jest nowy wiersz. Kiedy nie ma, będzie nijaki.

Sens ukryty jest w słowie. Pod wpływem buntu przychodzi, wyzwala się pod ciężarem mojej krytyki. A to rzeczywiście wieczne złote pióro, dostałam je w prezencie. Mogę napełniać je tak długo, jak długo spotykają mnie niespodzianki życia. Bo nie ma nudy, są tylko znudzeni obserwatorzy szczęścia.

Lokomotywa.
Wiersz kolaż

Z pokorą przyjmę co Bóg mi przeznaczył,
W pokorę się ślicznie ubiorę,
Wyrocznia powolnie mi tłumaczy,
Przegonię bestialską, sforę.

Okiełznam pysznego basiora,
To pójdzie za mną ,stado,
W ślepiach ogień bucha,
Bałagan nazwę, ogładą.

Ogłado czy jesteś?, czy cień kłamliwy,
Ten trup jest martwy?
W oddechu żywy.

Złapał trzyma strzemieniem bez obcasu,
Sznurowadło zaplątało ,się w zegar czasu,
Pory białej bo tylko w bieli, szarość dnia się spóźniła,
Może jej nie wypuszczą, zostawią na skwerze,
Gdzie dogasa ręka pikuta,
W ostatnim tchnieniu, pomocy szuka.
Wyłaniają się anioły w uścisku kochania,
Rozwalają sobie łby, w ludzkim kłębowisku,
Listek z drzewa spadł, ktoś czeka na rozstania,
Śmierć trzyma ,pokorę w uścisku.

Dziewka zakłada kieckę, podszytą  wiatrem,
Chodzić w takiej jest nie łatwo,
Noga o nogę się zahaczyła,
Szpilką w peron, silnie się wbiła.

I słyszę z daleka pociąg nadjechał,
Ludziska się pchają, a peron, pusty,
Na kominie dopala ,się wiech,
Już nadeszły  z oddali zapusty.

Ktoś komuś gazetę podarował,
Zjadając bułkę z masłem,
Lokomotywa woła pasażerów,
Ja wsiadam wagon się zatrzasnął.

Nagle ryk nagle krzyk, rusza lokomotywa,
A w niej utkwiła linia krzywa,
Ty ciągniesz chcesz nić zwinąć,
Uparty motek się plącze,
Odjeżdża w ?..........ja z gwizdem kończę.

9.    Co ci przeszkadza w pisaniu?

Nie będę tuzinkowa, jeżeli powiem, że lenistwo związane z bólami kości, z jakimi się borykam. Brak czasu, żeby się skupić, trochę słaby wzrok.

Kiedy napływają myśli, trzeba twardo chodzić po ziemi. Bo inaczej nie masz materialnego zabezpieczenia. Bywają dni, że nie mogę się skupić, i to też przeszkadza.

Tak bym chciała wyjechać gdzieś do głuszy, na parę dni. Mogłabym wtedy zatopić się w ciszy. Usłyszeć słowa, na które od dawna czekam.

10.                     Jak sobie radzisz ze zniechęceniem?

Wydaję sobie rozkazy, dosłownie. Ulka wstań i żyj. Autosugestia to moja przyjaciółka. Wygania mnie do znanego widoku. I wszystko się przypomina. Widzę zjawiskowe czarcie uroczysko, las który woła mnie przez dzieje epok. Ta cudna magiczna rzeka, bo jej tyle obiecałam. W górze Ślęży i w nich moje leniwe natchnienie się budzi. Myślę, że jest to iskra, nawet jak jest słaba, to zawsze się rozpala.

Oprócz mojej widokówki życia, silna wola, cierpliwość i pokora. Paradoks: niepokorna a pokora, ale to tak już jest. Tego się przez lata nauczyłam. Jak uparta wena chce pojechać na wakacje, pomagam jej pakować walizkę. I cierpliwie odliczam dni do jej powrotu.

11.                     Jak rozwijasz swój warsztat poetycki?

Na pewno dużo się uczę. Technik pisania, stylów klasycznych. Nigdy wcześniej nie próbowałam tworzyć sonetów sofickich. Mickiewiczowskich strof, tylko w szkole.

Dzięki warsztatom w Klubie Poetów Niepokornych dużo się nauczyłam. I dalej pogłębiam wiedzę, bardzo to szanuję. Cieszę się, że mam bezpłatną naukę. Przy okazji mojego wywiadu, chcę podziękować pani Barbarze Wesołowskiej i administracji oraz moderatorom.

W Klubie odnalazłam kolegów, na których życzliwości mogę polegać. Bo choć wena jest, to nie zawsze kompetentna. Staram się brać aktywny udział w warsztatach. Nie zawsze mam czas – zawsze wysyłam wiersz w ostatniej chwili. Często sama zadaję sobie warsztaty. Jeden z nich nawet ma wysokie noty.

Jestem uparciuchem i lubię wyzwania, czasem ryzyko. Dlatego poznaję arkany poezji. Dziękuję za możliwość realizowania moich marzeń. Bo z czasem stajesz się profesionalistą. Dużo płócien zmarnowałam, zanim namalowałam wartościowy obraz.

12.                     Twoje książki poetyckie – jak powstały? O czym są? Dlaczego takie, a nie inne wiersze?

Książek nie mam, jestem jednym z wielu poetów w antologii „Kolor Samotności”. Był taki temat, napisałam trzy długie wiersze. Obecnie pracuję nad powieścią. Na pewno będą tam przeplatały się z poezją. Mogę nadmienić kilka słów.

Jest to powieść dramatyczna, sięgająca dwóch światów. Pogranicza polsko-ukraińskiego. Nie jest to Popielec, ani broń boże Wołyń. Zakazana miłość w tej epoce i obecnej. Wydawnictwo, o którym na razie nie wspomnę, niecierpliwi się, a ja dalej nie mam zakończenia.

Inna powieść sprzed lat leży i karmi się kurzem. Publikuję wiersze w Klubie Poetów Niepokornych. Napisałam trzy ballady w języku staropolskim, wczesne średniowiecze. I to uważam za moje pisarskie osiągnięcie. Słowa można znaleźć, ale przenieś w czasach – czasem wydawało się to nie możliwe.

Przysłuchując się rdzennej mowie ukraińskiej stwierdziłam, że jest bardzo podobna do naszego byłego języka. I poszły konie po betonie. Jedna strofa i tak do końca. Udało się, nagrałam na wideo. Wcieliłam się w tyle postaci. Nagrania są w klubie Kalina i Ślęża.

Tematy moich wierszy są różne: od romantycznych ballad i sonetów, przepełnionych tęsknotą i miłością, do poważnych trudnych wierszy. Dramatycznych z życia mojego i moich przyjaciół. Krytyka, jaka się nie kończy, w moich strofach, zło i jej synowie. Kilka satyr, ale to śmiech przez łzy. Myślę, że życie swoje zrobiło. Ono grało i trzymało batutę, a ja tańczyłam. Dowiedziałam się, że jest zainteresowanie moimi balladami. I to dobrze, bo tyle czasu i serca w nie włożyłam.

Mam też kilka wierszy eksperymentalnych, lubię się bawić piórem. Szukam dynamiki, w obrazach i słowie pisanym. Myślę ,że jestem w połowie mojego postanowienia. „Dziewiąty Chór”  też jest osiągnieciem, ale „Gałązka Wiśni” to już mój sukces osobisty, choć mało znany czytelnikom.
Bez muzyki usłyszeć operę.
W całej jej okazałości
Od uwertury do prologu .
Aria Minako jej śmierć do ciekawej puenty na końcu.

Piszę słowa do starych pieśni. Właśnie opracowuję pieśń o Wicie Stwoszu. W starym języku. Napisałam już sporo o sobie. Mogę tylko dodać, że jeszcze cały czas próbuję coś nowego. Czasem publikuję wiersze do „Liter Wiary”, autorskiego klubu pana Artura Żaka polskiego popularnego pisarza. I pani doktor Joanny Skrzypnik. Są to wiersze religijne, których dałam próbkę do Klubu Poetów Niepokornych.

Mam też kilka wyróżnień za wiersze: złote pióro, złoty kałamarz i inne, które sobie bardzo cenię. Na inne publikacje przyjdzie czas. Poczekam, przecież jestem cierpliwa.

Dowiedziałam się, że jestem w antologii „Boski Chór”, w czwartej części są moje mity. I dwie inne części: mój dziewiąty chór „Poczekam na Godota”, „Mateczka” -  nic o tym wcześniej nie wiedziałam.

13.                     Biogram: kilka słów o mnie (do stopki pod tekstem)

Jestem tylko skromnym ceramikiem.

Urodziłam się 11/0/3 na dolnym Śląsku, nad rzeką Ślęzą, w bardzo malowniczym miasteczku, w grodzie Bolesława Chrobrego. W ubiegłym roku miasto obchodziło milenium bitwy 1017 r. u początków wielkiego panowania dynastii Piastów.

Z zawodu ceramik i restaurator zabytków. W tym kierunku udało mi się osiągnąć sukces w Neapolitańskich parafiach. Odnowiłam Pietę Ojciec Pio, Madonnę Miracolli. Fatimska to były ogromne figury kościelne. Miałam kilka prezentacji moich obrazów.

W Neapolu mieszkam prawie dwadzieścia lat. Pod Wezuwiuszem.

Wdowa, matka dorosłych synów. Pasjonatka pokoju, pacyfistka. Mam kilka pasji. Jedną z nich jest kolekcja lalek. Z całego świata; mam ponad 60 lal z różnych kontynentów. Niektóre okazy są bardzo stare.

Mój pacyfistyczny raj: należę do towarzystwa kobiet z całego globu „Donne Arcobalenne”. Kobiety tęczy o różnych rasach.

W moim życiu dużą rolę odegrały bohaterki z literatury. Fizia pończoszanka, wczesne dzieciństwo. Lubiłam opowiadać bajki. Niestworzone historyjki. Mój tato nosił brodę i był z wyspy Takatuka. Był też piratem ,ale innego rodzaju. Wolny artysta, wybraniec Bogów. Bo zmarł bardzo młodo, rodzinny Bard. W wieku dwunastu lat: Panna z Mokrą głową. Chciałam uszczęśliwić cały świat. Każdego z osobna. Szalone pomysły trzymały się mnie aż tak do ceramicznej szkoły. Aż któregoś dnia usłyszałam „A Mury Runą, runą runą”. I tak się to zaczęło – romans z Solidarnością. Idea wolnej Polski. Odezwała się krew moich przodków powstańców, katorżników, zesłańców sybiru, męczenników w Katyniu.

Nie chciałam być gorsza, narażając swoje młode zdrowie. Za walkę z komuną płacę do dziś. W późniejszych latach wcieliłam się w Skarlet O’Harrę z powieści „Przeminęło z wiatrem”. Nie umiałam brać tego, co mi dała wyrocznia, los. To było bardzo blisko, zawsze powtarzałam: mam czas, zrobię to jutro, ale z jutra na jutro nie było futra. Ani mufki.

Obecnie jestem jak Merri Pipins. Często latam z parasolką i walizeczką. Dalej uszczęśliwiam ludzi, ale w inny sposób. Coraz mniej na twarzy brodawek, a buzia ładniejsza. Byłam brzydka, jestem ładna. Tak piszę w moim wierszu. Jest określeniem dowartościowania. Jak będę starsza to może wiedźma Morgana, ale ja już tego nie będę pamiętać.

Metamorfoza z dziewczyny na kobietę. W moich postaciach literackich.
Mam motto życiowe, z którym jest mi łatwiej.

„Jak ktoś zatrzaśnie ci przed nosem drzwi,
Bóg odkryje ci wrota.”
Może już uchylił.

Dziękuję.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek z sąsiedztwa I – Wywiad z Elą Ordyniec cz. I